Poznaj historię współpracy naszego biura rachunkowego online z firmą budowlaną.
Praca w firmie budowlanej towarzyszyła Przemkowi przez całego jego życie. Jego ojciec – wybitny specjalista już od najmłodszych lat swojego pierworodnego starał się nauczyć go dobrej pracy oraz … prawidłowego trzymania śrubokrętu. Jego starania przyniosły doskonały skutek, bo syn już od samego początku podzielał budowlano – remontową pasję swojego ojca. Nie było w tym nic dziwnego, że droga, którą obrał Przemek, nie różniła się zbytnio od ścieżki, która jego ojciec wybrał prawie trzydzieści lat temu.
Już od najmłodszych lat wiedziałem czym jest cement, jak się go miesza oraz jak dobrze położyć płytki – mój ojciec dobrze o to zadbał! Odkąd skończyłem piętnaście lat, wakacje spędzałem na różnego rodzaju budowach oraz remontach. I zupełnie nie miałem nic przeciwko temu! Moi koledzy z ławki szukali swojej drogi w życiu – chcieli być informatykami, kucharzami, programistami, a jeden z nich postanowił nawet zostać astronautą. Bywały chwile, że bawiły mnie te ich usilne poszukiwania, ponieważ ja od zawsze wiedziałem jak potoczy się moja przyszłość oraz zawodowa ścieżka, i co więcej – już nie mogłem się jej doczekać!
Kiedy tylko skończyłem osiemnaście lat stałem się prawowitym pracownikiem firmy mojego ojca na pełen etat. Nigdy nie miałem żadnej taryfy ulgowej – wręcz przeciwnie, ojciec wymagał więcej i więcej co spowodowało, że stałem się naprawdę dobry. Dobry na tyle, aby już kilka lat później pomyśleć o założeniu własnej firmy remontowo – budowlanej.
Skąd pomysł na stworzenie własnego biznesu?
Nigdy nie pomyślałem, że moja droga zawodowa mogłaby wyglądać inaczej. Nie chciałem jednak całe życie być na garnuszku swojego ojca, sam chciałem stworzyć imperium, które kiedyś będę mógł pokazać swoim własnym dzieciom i kto wie, może tropem rodzinnej tradycji wyuczyć swojego własnego następcę. Poza tym, chciałem też udowodnić, że oprócz budowlanki, znam się również na prowadzeniu biznesu. Po wielu latach obserwacji swojego ojca widziałem, że to nie tylko ciężkie zajęcia, ale również wyjątkowo rozwijające. Nie czekałem więc długo, zatrudniłem dwie dodatkowe osoby oraz poszukałem biura księgowego, ponieważ wiedziałem, że sprawy tak zwanej papierologii nie są bliskie mojemu sercu, ojciec zaś zawsze powtarzał, że dokumenty muszą się zgadzać – nie było dla niego nic gorszego, niż noc spędzona nad rachunkami w poszukiwaniu drobnego błędu, który przekreślał szansę na prawidłowe zamknięcie miesiąca.
Jak więc rozwijała się działalność?
Szybko i dynamicznie. Byłem zachwycony. Pierwsze trzy lata prowadzenia własnej działalności było niekończącym się pasmem sukcesów. Duże, opłacalne zlecenia, współpraca z największymi przedsiębiorstwami. Zdecydowanie szło naprawdę dobrze. Podwoiłem liczbę pracowników co sprawiło, że czasem mogłem nawet pozwolić sobie na dzień wolny. Kiedy więc na horyzoncie pojawił się pomysł na dosyć sporą inwestycję – nie zawahałem się ani na moment. Podjąłem rękawicę oraz rozpocząłem załatwienie wszelkich, mniejszych oraz większych formalności. Jedną z nich było wzięcie kredytu na poczet inwestycji. Nie sądziłem, że właśnie to może przysporzyć mi najwięcej problemów.
Okazało się, że uzyskanie kredytu jest zupełnie niemożliwe. Załamałem się, kiedy dowiedziałem się co spowodowało ten problem. Otóż, księgowa, która prowadziła moją firmę okazała się mniej kompetentna, niż śmiałbym sądzić. W chwili gdy rozpracowałem wszelkie zawiłości dokumentacji mojej firmy zrozumiałem, że byliśmy w niezłych tarapatach.
Kilka lat błędnie prowadzonych rachunków sprawiło, że byliśmy na sporym minusie. Po opłaceniu wszelkich zaległości, które sięgały naprawdę niebotycznych kwot okazało się, że jesteśmy na skraju totalnego upadku firmy. Nie miałem środków na opłacenie pracowników, materiały – byłem bliski ogłoszenia upadłości mojego przedsiębiorstwa. Jednak nie zamierzałem poddać się tak po prostu. Firma była owocem mojej długoletniej pracy oraz starań, nie mogłem jej teraz porzucić.
Jak wybrnąłeś z tej sytuacji?
Finansowo pomógł mi ojciec. Firma musiała stanąć na nogi, jednak bez pomocy z zewnątrz, zupełnie bym sobie nie poradził. Urosło to do zbyt monstrualnych rozmiarów. Na szczęście nie musiałem przeprowadzać zwolnień moich pracowników – nie mógłbym pogodzić się z tym, gdybym pozbawił tych doskonałych specjalistów miejsca pracy.
Dobra księgowa na wagę złota
Oczywiście zmieniłem też firmę, która prowadziła moją księgowość. To był pierwszy krok na drodze do wyjścia z finansowych tarapatów. Księgowa, która polecił mi mój przyjaciel to czyste złoto! Z nikim nie współpracowało mi się tak fantastycznie! Nie tylko wyprowadziła nas z niezwykłego bałaganu oraz doprowadziła całą dokumentację do porządku, ale też kolejne miesiące współpracy przebiegały wręcz podręcznikowo. Kontakt nigdy nie był utrudniony, była dla nas dostępna zawsze kiedy potrzebowaliśmy, a na każde, nawet najbardziej prozaiczne pytanie otrzymywaliśmy profesjonalną oraz wyczerpującą odpowiedź. W końcu mogliśmy odetchnąć i zająć się pozostałymi obowiązkami, których w dalszym ciągu była cała masa. Współpracujemy do teraz, a biuro księgowości polecone kiedyś przez mojego przyjaciela – zawsze polecam dalej.